Weekend z Cracovia Maraton
Tydzień przed długim weekendem majowym odbył się drugi z zaplanowanych w tym roku maratonów naszego Taty. W związku z tym, że do uczestnictwa w maratonie przydałoby się mieć numer startowy, niezbędnym okazał się być wyjazd do Grodu Kraka po odbiór pakietu startowego. Jako, że dystans od naszego miejsca zamieszkania nie jest zbyt odległy, a czas podróży znacznie skróciła autostrada, postanowiliśmy udać się tam całą rodziną.
Wybór okazał się być trafny, bo przy okazji 12. Maratonu Krakowskiego, radio RMF zorganizowało „Biegowy weekend”, z wieloma różnego rodzaju atrakcjami dla całych rodzin.
Po odbiorze pakietu startowego z biura zawodów, mieszczącego się na stadionie Wisły Kraków, udaliśmy się do kolejnego „biura zawodów” zlokalizowanego na krakowskich Błoniach. Tam zgłosiliśmy swój udział w Biegu Rodzinnym oraz Biegu Par.
Jako, że pierwszy z biegów miał odbyć się dopiero o godz.12.00 postanowiliśmy czas przed startem wykorzystać na uczestnictwo w innych, przygotowanych w tym dniu atrakcjach z nagrodami. I tak wraz z inną rodziną udało się nam stworzyć team do układania puzzli, za ułożenie których otrzymaliśmy radiowe gadżety. Następnie Synek z małą pomocą Taty ;) zbudował ptaka z klocków lego, za którego otrzymał „legowego” rycerza.Mama wraz z Babcią wzięły natomiast udział w siłowaniu na rękę. W iście zaciętej rywalizacji dwukrotnie górą była Mama. Babcia zmuszona była zadowolić się nagrodą pocieszenia :). Po uczestnictwie w konkursach przyszedł czas na odbiór koszulek „firmowych” oraz krótką rozgrzeweczkę.
Wreszcie przyszedł czas na główny cel naszego pobytu, czyli uczestnictwo w biegach. Jako pierwszy, w samo południe, odbył się bieg rodzinny. Nasz Syn niebywale starannie się do niego przygotował. Mianowicie „rozgrzewka” tak Go wykończyła, że najnormalniej w świecie sobie zasnął. W związku z tym zmuszeni zostaliśmy do biegu rodzinnego z wózkiem :). Na starcie trasa wydawała być się łatwą, lekką i przyjemną. W rzeczywistości jej fragmenty,okraszone sporą ilością kretowisk, były sporym utrudnieniem dla naszego i tak terenowego wózka. Jedynie śpiący Julian pozostał niewzruszony :) Do mety dotarliśmy w całości, a śpiący do tej pory Syn-obudził się, pozując do zdjęć jak gdyby nigdy nic :) Ach te dzieci… :)
Drugi z biegów tj. bieg par odbył się bezpośrednio po biegu rodzinnym. Trasa została nieznacznie wydłużona. Początkowy i końcowy jej etap pokrywał się z poprzednim biegiem. W biegu uczestniczyły dowolnie „skomponowane” pary. My wystąpiliśmy już bez naszego oseska, który na ten czas został pod opieką Babci.
Mąż będący na innym poziomie biegowym niż ja, dostosował swoje tempo do mojego. Prawdę mówiąc to dla niego był to zapewne trucht, natomiast dla mnie-„morderczy” bieg. Niby to tylko 2 kilometry, ale po wyczerpującym czasie jakim była ciąża, był to wyjątkowo ciężki, „rozruchowy” bieg, będący powrotem do regularnych(?) treningów…
Nie mniej jednak bieg udało się ukończyć. Obyło się nawet bez większych zakwasów :)
Podsumowując udało się osiągnąć cel główny, jakim był odbiór pakietu startowego na maraton. Ponadto połączyliśmy przyjemne z pożytecznym tzn. miło i aktywnie spędziliśmy czas w gronie rodzinnym.
Imprezy towarzyszące uważam za świetny pomysł-z jednej strony integrują „zabiegane” na co dzień rodziny, z drugiej promują aktywny tryb życia, jakże w dzisiejszym świecie potrzebny.
Komentarze